Przejdź do treści

Spójrz na biznes: Jacek Lipski

Przedstawiam moją kolejną rozmowę z osobą, którą cenię za to, że twardo stąpa po ziemi w prowadzeniu własnego biznesu. Jest też z mojej perspektywy bardzo konkretny i zrównoważony w swojej codziennej pracy. Z powodzeniem też wpiera inne osoby prowadzące swoje firmy w kwestiach marketingowych oraz budowania strategii. Jacek Lipski, bo o nim właśnie mówię, ma ponad 15 lat doświadczenia w obszarze projektowania modeli biznesowych, propozycji wartości i eksperymentów biznesowych oraz planowania działań internacjonalizacyjnych i marketingowych dla MŚP i startupów. A jak on patrzy na biznes? Sprawdźmy!

Aleksandra Proksa-Bielawa

Ola Proksa-Bielawa: Prowadzenie własnego biznesu to dla mnie…?

Jacek Lipski: Z jednej strony to niekończące się wyzwanie, z drugiej zaś strony to podróż w nieznane. W szczególności teraz, gdy bardzo wyraźnie widać to, co się dzieje na rynku w związku z koronawirusem. W każdej chwili może pojawić się sytuacja, która zachwieje nawet stabilnymi biznesami. Do tego warto podkreślić, że jak jesteś małym biznesem to jest to z jednej strony komfortowa sytuacja bo jesteś elastyczny, ale z drugiej strony mniej odporny na tego typu tajfuny jakie mamy obecnie. Metafora podróży jest według mnie najbardziej trafna.

Aleksandra Proksa-Bielawa

Jak częste wyjazdy (przed koronawirusem) wpływały na organizację i efektywność Twojej pracy pozaszkoleniowej? Jak jest obecnie?

Szkolenia to dla mnie działalność dodatkowa, moja firma nie utrzymuje się ze szkoleń, ponieważ zajmujemy się głównie tematami konsultingowymi. Szkolenia robię bo trochę to lubię, a trochę żeby zmobilizować się do aktualizowania swojej wiedzy. W 2019 r. zdecydowanie jednak przesadziłem. Szkoleniowo ogarnąłem powyżej 400 h, w ponad 20 miastach. W tym roku mocno to ograniczyłem, bo chcę skupić się przede wszystkim na dużych projektach konsultingowych. Inna sprawa, że wyjazdy szkoleniowe nie przeszkadzały mi specjalnie w efektywnej pracy. Zawsze jeżdżę pociągami, więc mogę spokojnie pracować. Choć podróż na drugi koniec Polski bywa męcząca. 

Aleksandra Proksa-Bielawa

Wolisz pracę zdalną czy stacjonarną?

Zdecydowanie zdalną. Od 5 lat, czyli od kiedy mam firmę, pracuję głównie z domu. Zawsze chciałem pracować zdalnie. Jak wcześniej pracowałem ponad 10 lat w różnych firmach na etacie to chciałem docelowo pracować z domu. Dlaczego? Po pierwsze jestem introwertyczny i nie potrzebuję zbyt dużo ludzi wokół 😉 i jestem domatorem. Lubię swój dom i lubię w nim spędzać czas. Pandemia u mnie w sumie niewiele zmieniła.

Wszelkie kontakty z otoczeniem mogę bez problemu ogarnąć przez Skype, e-mail i oczywiście szkolenia mi rekompensowały brak kontaktów twarzą w twarz. Dodatkowo w mojej działalności konsultingowej też zdarza mi się spotykać z klientami, więc nigdy nie odczuwam negatywnych konsekwencji pracy zdalnej.

Od około roku mam też klienta, który wyoutsourcował mi całą działkę marketingową i w umowie mamy zawarte, że przynajmniej raz w tygodniu jestem u niego w biurze przez bite 8 godzin. Więc w tej chwili mój model pracy można spokojnie nazwać mieszanym.

Aleksandra Proksa-Bielawa

Największe wyzwanie do tej pory?

Wierzę, że największe wyzwanie jest jeszcze przede mną. Zdaje sobie sprawę, że może to brzmieć mocno coachingowo, jednak prawda jest taka, że każdego dnia staram się wyjść z tej mojej “strefy komfortu”. Codziennie staram się zrobić choć jedną rzecz, której nie lubię, która sprawia mi przykrość. Dobieram sobie projekty, które są wymagające, trudne, jakich nie robiłem wcześniej.

Zresztą każdy projekt to nowe wyzwania. Aktualnie specjalizuję się w działaniach na styku marketingu i rozwoju biznesu dla firm produkcyjnych i usług profesjonalnych. Każda nowa firma to często branża lub nisza rynkowa, w której jeszcze nie działałem. Wgryzienie się w nową branżę, zrozumienie reguł ktore tam panują zajmuje mi dużo czasu i jest wymagające. A do tego gdy wchodzimy na rynki zagraniczne to dopiero zaczyna się prawdziwa zabawa.

Aleksandra Proksa-Bielawa

Bez jakich narzędzi nie wyobrażasz sobie swojej pracy?

Szczerze mówiąc pod wieloma względami jestem skrajnie analogowy. Nie wyobrażam sobie pracy bez notesu i kartki papieru. W swoim gabinecie postawiłem teraz też szkolną tablicę, na której często robię notatki. To są podstawowe narzędzia, bez których nie wyobrażam sobie pracy. Cała reszta jest dla mnie gadżetem. 

Zdaje sobie sprawę, że marketerzy to zazwyczaj gadżeciarze. Jaramy się nowymi narzędziami, ale tak naprawdę bez większości możemy się obejść. Jakbym miał jednak wymienić jedno narzędzie cyfrowe to byłby to Skype, pracuję bardzo często z klientami spoza Lublina i to narzędzie ułatwia mi komunikację oraz Asana – czyli bezpłatny CMS, w którym mam podgląd na wszystkie moje projekty. Natomiast pracując na etacie zaprzyjaźniłem się z Basecampem – świetnie dopracowany pode mnie, ale jednak za drogi dla realiów małej firmy. Zarządzanie z poziomu skrzynki e-mailowej przy pewnym poziomie projektów jest uciążliwe. Dodatkowo możliwość dodawania konkretnych osób związanych z projektem ułatwia mi pracę, ponieważ często dobieram zespół pod konkretne projekty i Asana pomaga mi to fajnie uporządkować i kontrolować postęp prac u innych.

O mnie - Jacek Lipski
Aleksandra Proksa-Bielawa

Najlepsza inwestycja w biznesie to..?

Są to dwie rzeczy. Pierwsza to inwestycja w samego siebie, w to co wiesz. Uważam, że żyjemy w gospodarce coraz mocniej opartej na wiedzy. Fakt, może bardziej na to zwracam uwagę, bo żyję z tego, że ludzie mi płacą za to co wiem. Tylko powiedzmy sobie szczerze, że wiedza się szybko dezaktualizuje. W dzisiejszych czasach najistotniejsze jest to jak szybko się uczymy oraz jak szybko się oduczamy pewnych rzeczy. To co było prawdą objawioną 2,3,5 lat temu teraz już często nie ma racji bytu. Więc jeśli kiedykolwiek przyjdzie mi myśl, że nie chce mi się już uczyć to będzie moment w którym będę musiał pomyśleć o czymś innym niż własny biznes.

Drugą inwestycją w biznesie są ludzie – pracownicy i współpracownicy. Trzeba zadbać nie tylko o to, co jest na dole piramidy potrzeb, czyli dobra kasa – wiadomo to podstawa na samym początku i według mnie bez zapewnienia tego nie ma sensu mówić o kolejnych benefitach. Trzeba także inwestować w rozwój, w ich wiedzę. Nie mówię tu tylko o szkoleniach, ale także wspieramy ich dając ludziom bardziej odpowiedzialne zadania, ufając im.

Aleksandra Proksa-Bielawa

Czy opłaca się dzielić wiedzą w biznesie?

Nie mam nigdy nic przeciwko, natomiast sam nie bardzo  mam na to czas. Mam czasem wrażenie, że wszyscy trochę nadmiernie zachwycili się content marketingiem – twórzmy treści, dzielmy się wiedzą, budujemy pozycję ekspercką, a potem to monetyzujemy. Ale czy to dobre wyjście? Może moje zdanie jest niepopularne, jednak jeśli przyzwyczaisz rynek, że wiedza jest za darmo, że wszyscy ją rozdajemy i jest zawsze dostępna, to dlaczego mielibyśmy później oczekiwać za nią zapłaty? Zwłaszcza teraz kiedy jest wysyp takiej aktywności w sieci.

Aleksandra Proksa-Bielawa

Wiele osób podkreśla, że za darmo daje próbkę swojej wiedzy, a za więcej trzeba już płacić

Ok, ale tu pojawia się dla mnie problem jak dawkować tą wiedzę. Gdzie postawić granicę, kiedy to jest za dużo. Za mała dawka? Odbiorcy mogą być niezadowoleni. Za duża dawka? Problem z późniejszą monetyzacją. Np.: w mojej pracy szkoleniowca często pojawia się problem, że osoby uczestniczące w szkoleniu oczekują, że rozwiążę za nich każdy ich problem w ramach tego krótkiego szkolenia, często na bazie 3 zdań, które mi przekazali. 

Aleksandra Proksa-Bielawa

Jakimi zasadami kierujesz się w biznesie?

One się niczym nie różnią od tych, które mam w życiu. Jeśli nie wiesz jak się zachować to zachowuj się przyzwoicie. Mój tata mi zawsze powtarzał, i to mi utkwiło w głowie, masz być dobrym i przyzwoitym człowiekiem, a to gdzie cię to zaprowadzi to już Twoja sprawa. I to dla mnie jest najważniejsze. Dlatego właśnie szanuję swoich klientów, pracowników, partnerów oraz dostawców usług. M.in.: nie akceptuję tego, co nadal jest w Polsce plagą, czyli samowolnego wydłużania terminów płatności faktur. Działa to na mnie jak płachta na byka. Umowa to umowa. Jak u kogoś coś zamawiam to po prostu za to płacę umówioną kwotę, w umówionym terminie. Innej możliwości nie ma. 

Aleksandra Proksa-Bielawa

Miałeś chwilę zwątpienia, by pójść znów na etat?

Wydaje mi się, że nie. Jest to może złudne, bo od jakiegoś czasu mam mieszany model pracy – łączę prowadzenie własnej firmy z cząstkami etatów w 2 projektach. 

Ale tak naprawdę to nie miałem żadnej takiej chwili, bo odszedłem na swoje w wieku 35 lat, po 10 latach pracy u kogoś i to nie był przypadek. Dokładnie wiedziałem, co chciałem robić. I nie było mi już po drodze z tym, żeby ktoś dalej mi mówił co mam robić. Dodatkowo w pracy na swoim cenię jedna rzecz, a w agencji tego nie doświadczyłem, czyli mogę wybierać projekty i klientów, z którymi pracuje. Jeśli nie czuje chemii to jestem już na początku w stanie powiedzieć, ze nie ma szans na współpracę, bo to się źle skończy dla obydwu stron. Wtedy jestem w stanie zarekomendować kogoś innego. Na etacie nie miałem tego komfortu.

Aleksandra Proksa-Bielawa

Jakie zadania delegujesz we własnym biznesie? 

U mnie to są dwie grupy zadań. Pierwsza to takie, których robić nie potrafię. Jestem strategiem, analitykiem i na przykład jestem mało kreatywny w takich tematach jak wymyślanie haseł reklamowych, na zewnątrz deleguje też sprawy graficzne i wideo. A wewnętrznie odkąd mamy Project & Office Managerkę zdejmuje ze mnie zadania, które w mojej ocenie nie wnoszą dużej wartości do biznesu. To takie zadania, za które nie wystawiam bezpośrednio faktury. W konsultingu, szczególnie w małej firmie, najbardziej istotne jest ile godzin spędzamy stricte na pracy, więc wolę nie marnować tego na sprawy administracyjne. przerzucania się papierami, czego szczerze nie znoszę. A w związku z tym, że duża część projektów robimy przy wsparciu funduszy europejskich to tam papierologia jest wyniesiona do rangi sztuki. Nie znoszę biurokracji, jak mam się tym zająć to odkładam to na ostatni moment, lub czasem nawet po terminie, żeby tylko tego nie robić.

Strona główna - Jacek Lipski
Aleksandra Proksa-Bielawa

Dobrze działający biznes to według Ciebie?

Po pierwsze – biznes rentowny, taki co zarabia na siebie. Wiem, że to nie jest odkrycie ale patrząc na doświadczenie współpracy ze startupami to tam jest to często spore wyzwanie, by osiągnąć przychody przewyższające koszty.

Oprócz tego, że biznes musi zarabiać na siebie to powinien też dawać radość dwóm grupom odbiorców – właścicielom oraz pracownikom. Jestem uczulony po pracy w korporacji, gdzie pracownika traktuje się jako komórkę w Excelu, którą wykreśla się gdy są jakieś problemy i wszyscy uważają sprawę za zakończoną. A w moim odczuciu wcale nie o to w biznesie chodzi.

Drugim wyznacznikiem jest to, czy biznes jest elastyczny. Co to znaczy? Używając odniesienia do boksu to taki, który nie pada na deski po pierwszym zderzeniu z rynkiem. 

Aleksandra Proksa-Bielawa

Jakie cechy musi mieć osoba, by mogła z Tobą współpracować? Jakie cechy cenisz najbardziej?

Kluczowe to ogarnięcie życiowe oraz to, czy mogę danej osobie zaufać. Ogarnięcie życiowe oznacza, że ktoś jest dorosły i odpowiedzialny tzn. nie muszę mu wszystkiego palcem pokazywać. Jeżeli czegoś nie wie to zapyta lub sam poszuka rozwiązania. Co jeszcze? Jak się umawiamy na dany termin to się trzyma tego terminu lub sygnalizuje odpowiednio wcześnie, że się nie wyrobi bo to bo tamto. Dodatkowo to musi być ktoś kto nie boi się popełniać błędów, ale musi umieć i chcieć je naprawiać. Nie oszukujmy się, wszyscy jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy. Ja też milion rzeczy zepsułem zawodowo, ale ważne by próbować to poprawić. 

A co do zaufania to ja nie jestem fanem wszelkiego rodzaju kontroli. Nie kontroluję zbytnio swoich pracowników i podwykonawców, bo uważam, że jesteśmy dorosłymi ludźmi i rozliczamy się za efekty pracy. Nie kontroluję ile kto spędza czasu na pracy oraz nie interesuje mnie kto w jakich godzinach pracuje. Rozumiem, że można mieć zadania prywatne, które trzeba zrobić w godzinach pracy. Może to wynika z tego, że wiele lat pracowałem w korporacji i jestem mega wyczulony na nadmierną kontrolę czasu pracy, gdzie piszesz ile godzin spędzasz nad danym projektem w ciągu tygodnia. To nie jest nikomu do niczego potrzebne, przynajmniej w moim biznesie.

Trzecia rzecz – lubię ludzi, którzy brzydko mówiąc “dowożą tematy”. Bardzo sobie cenię osoby, które jak coś obiecają to zrobią. Na początku danego projektu jest czas by zgłosić pewne uwagi, zmienić harmonogram lub doprecyzować tematy. Potem oczekuję, że dana osoba wykona co do niej należy. A nie za pięć dwunasta dostaję informację, że czegoś nie zrobi. Gdy się pojawiają takie sytuacje to nie ma szans bym z taką osobą współpracował.

Aleksandra Proksa-Bielawa

Co gdy już nie masz mocy przerobowych, a zgłaszają się nowi klienci?

Mam już swoją sieć współpracowników, wiec jeśli to są tematy pokrewne i leżące w kompetencjach kogoś z moich znajomych, to rekomenduje współpracę z innymi. Dzielę się zleceniem. Nie biorę też projektów pod korek, mniej więcej wiem ile dany projekt zajmuje czasu i w razie czego odmawiam po prostu.

Podsumowanie

Gdy biznes jest przemyślany i oparty na dobrych fundamentach to musi odnieść sukces. Z jednej strony dobre zabezpieczenie poduszki finansowej, z drugiej zaś dobrze dobrani, różnorodni klienci pomogą przetrwać nawet najtrudniejszy okres.

Zachęcam Cię do zaglądania:

WWW https://jaceklipski.com.pl/

Facebook https://www.facebook.com/JacekLipski80

Linkedin https://www.linkedin.com/in/jacek-lipski-13508724/

Twitter https://twitter.com/lipa520